Wolkowyczanin Władysław Machnow będzie uczestniczyć w dostawie znicza II Europejskich Igrzysk z Włoch na Białoruś - Новости Волковыска и района, газета "Наш час"

Электронная подписка на газету Наш час

Среда, 03 Апреля 2019 09:06

Wolkowyczanin Władysław Machnow będzie uczestniczyć w dostawie znicza II Europejskich Igrzysk z Włoch na Białoruś

Jego numer 774. Pięć lat temu został przydzielony młodemu motocrossmanowi, w przeddzień Mistrzostw Europy. Od tego czasu cyfry te przynoszą mu sukcesy w wielu zawodach. W kolekcji 22-letniego Władysława ponad 100 nagród: puchary, medale, dyplomy z igrzysk republikańskich i europejskich. Osiągnięcia przedstawiciela słynnej dynastii dostrzegł także komitet organizacyjny II Europejskich Igrzysk, powierzając naszemu rodakowi towarzyszenie podróży znicza „Płomień Pokoju” z Rzymu do Brześcia w kolumnie białoruskich motocyklistów.

Zawodnik powiedział naszemu korespondentowi, że po raz pierwszy wsiadł na motocykl w wieku około ośmiu lat. Trenował go wtedy i do dziś trenuje ojciec - Michaił Machnow, który sam był motocrossmanem.

Występuje Władysław w klasie „Open”, gdzie zebrali się najpotężniejsi zawodnicy. W ubiegłorocznych mistrzostwach Białorusi zajął drugie miejsce, zaliczając wszystkie cztery etapy w pierwszej trójce. W 2019 roku zamierza stać się pierwszym. Są na to wszystkie warunki wstępne.

Aby zostać uczestnikiem sztafety „Płomień pokoju”, Machnow złożył wniosek do komitetu organizacyjnego II Europejskich Igrzysk. Konkurencja była wysoka, około 30 osób na miejsce. W Mińsku jego kandydatura została zatwierdzona. Stał się jedynym wołkowyczaninem, któremu powierzono prawo towarzyszenia zniczowi Igrzysk Europejskich z Włoch na Białoruś. Białorusini zrobią to na krajowych motocyklach fabryki „Motovelo”.

Nasza delegacja motocyklistów uda się na wielką wycieczkę motocyklową 27 kwietnia i przyjedzie do Rzymu 30 kwietnia. A już 3 maja w stolicy Włoch, na placu kompleksu muzealnego, gdzie znajduje się „Ołtarz Pokoju”, najstarszy okaz starożytnej architektury rzymskiej, zapali się ogień przyszłych Igrzysk. Z Rzymu znicz trafi na północ Włoch, gdzie przejdzie do rąk białoruskich wspinaczy, którzy dostarczą ogień do najwyższego punktu Europy - góry Mont Blanc. Wtedy znicz zostanie przekazany motocyklistom. Przewiozą go przez Austrię, Węgry, Słowację, Czechy, Polskę. 12 maja ogień dotrze do Brześcia, gdzie miasta obwodowe Białorusi przejmą sztafetę. W każdym z nich „Płomień pokoju” będzie płonąć przez sześć dni.

Mówiąc o sobie, Władysław przyznał, że lubi trenować w swoim rodzinnym mieście, ale nie współzawodniczyć:

- Oczywiście dużym plusem dla mnie jest to, że w naszym mieście znajduje się tor wyścigowy, na którym można trenować w dogodnym czasie. Ale występowanie tutaj na zawodach jest trudne, przede wszystkim moralnie. Przyjeżdża wielu fanów, wśród których są moi przyjaciele, znajomi, i wszyscy czekają na wynik. Dlatego nie mogę się zrelaksować. Dużo łatwiej jest mi występować w innych białoruskich miastach i obcych krajach. Imponują mi tory w Polsce, a z naszych wyodrębniam tory w Wołkowysku i Oszmianach, które są najbardziej złożone i szybkie.

Władysław mówi, że nie boi się konkurencji:

- Podoba mi się to, że są godni rywale, z którymi można rywalizować na torze. Głównym konkurentem w przyszłości widzę mojego kuzyna Vitalika. Robi bardzo szybkie postępy. W wieku 15 lat otrzymał certyfikat mistrza sportu Republiki Białoruś, wielokrotnie zostawał zwycięzcą różnych zawodów republikańskich w klasach motocykli 125 m3.i poniżej. Czemuż by nie pomyśleć o najmocniejszej klasie „Open”? Na dzień dzisiejszy liderami, z którymi trudno a jednocześnie pasjonująco konkurować, są Artiom Kuncewicz z Baranowicz, Artiom Sazonowiec z Orszy i jeszcze kilkoro rokujących nadzieję chłopaków.

Czy czuję strach, kiedy wznoszę się na wysokość 3-4-piętrowego budynku? Na początku mojej kariery pierwsze loty spowodowały uczucie euforii i odwagi, ale nigdy nie bałem się skakać z trampoliny. Z biegiem lat ten element wyścigu natrenowałem do automatyzmu. A teraz, w ogniu walki, nawet nie zauważam, jaki jest trudny i niebezpieczny. Motocrossman, jeśli się nad tym zastanowić, leci na wysokość 10-15 metrów, czasem skacząc w dal na 30-40 metrów. Ktoś powie, że utracił poczucie strachu. Może tak. Ale w locie nie ma czasu się bać. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie masz czasu na strach.

Dzięki Bogu nie miałem żadnych poważnych obrażeń. I wcale się nie zawiodłem, dokonawszy wyboru na korzyść króla wszystkich rodzajów sportów motorowych. Moje przyszłe dziecko, jeśli będzie chłopcem, również dołączy do motocrossu. Dynastia Machnowych powinna kontynuować się.

Оперативные и актуальные новости Волковыска и района в нашем Telegram-канале. Подписывайтесь по ссылке!


Правила использования материалов "Наш час" читайте здесь.

Прочитано 1217 раз Печать