Warsztat produkcji soków znajduje się we wsi Moczulno, w rekonstruowanym budynku, w którym wcześniej znajdowali się łaźnia i pralnia. Linia do produkcji soków ma wydajność do 600 kilogramów na godzinę gotowego produktu z jednoczesnym rozlewem i pakowaniem typu bag in box o pojemności 3 i 5 litrów. Zakupiona na leasing za 340 tys. rubli linia technologiczna zapewnia niskie zużycie energii i wysoką wydajność sprzętu, przyzwoite wyjście soku i łagodne tryby pasteryzacji oraz zajmuje mało miejsca.

Proces przebiega następująco: jabłka (ok. 300 kg) ładowane są do wywrotnicy kontenerowej, trafiając od razu do zlewu, a następnie do dezynfekcji. Następnie surowiec przechodzi przez stół inspekcyjny, gdzie pracownicy sprawdzają go pod kątem jakości, odrzucając nie nadające się do produkcji owoce. Następnie początkowy produkt przechodzi przez kruszarkę, prasę, pasteryzator (temperatura 80-95 stopni). Ostatnim punktem są automaty rozlewnicze, gdzie sok jest butelkowany albo rozlewa się do worków na życzenie odbiorcy gotowego produktu.

W budynku, w którym zainstalowano linie do produkcji soków, znajduje się kilka pomieszczeń – chłodnia na surowce, magazyn wyrobów gotowych oraz zaplecze sanitarne dla personelu. Zakład produkcyjny ma zatrudniać pięć osób.

Około tony jabłek poszło na wyrobienie pierwszej partii soku w ilości 600 kg. Sok okazał się bardzo smaczny i co najważniejsze, całkowicie naturalny.

— Soki, które będziemy produkować, są rzadkimi gośćmi na wszystkich rynkach, także białoruskim. Ich główną zaletą w porównaniu z większością soków jest to, że są wytwarzane ze świeżych owoców, bez użycia koncentratów. Przetestowaliśmy linię. Najpierw proces produkcji zademonstrowali goście ze Słowenii, przedstawiciele producenta linii. Następnie sok zrobili nasi pracownicy pod ich nadzorem. Oznacza to, że szkolenie zostało zakończone, mamy pracowników, którzy będą w stanie zarządzać nowym sprzętem – powiedział Kazimierz Worobiej, dyrektor przedsiębiorstwa „Niewierowiczy”.

Według niego, kwestia rynków zbytu jest rozwiązywana. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że produkt zostanie sprzedany do Rosji. Ale oczywiście obywatele Białorusi nie pozostaną bez soku z ulubionych owoców. Kazimierz Bronisławowicz jest przekonany, że tak cenny produkt będzie chętnie widziany w przedszkolach, szkołach i szpitalach.

„Nasza nowa produkcja to miejsca pracy poza sezonem, zyski w gospodarstwie i dostępność wysokiej jakości produktu na półkach naszych sklepów” – podsumował szef.

Gospodarstwo będzie korzystać z owoców uprawianych we własnym sadzie. W przyszłości planowana jest produkcja soków owocowo-jagodowych.